Info
Ten blog rowerowy prowadzę ja, czyli kotu z Warszawy. Mam przejechane 7071.15 kilometrów, głównie po asfalcie, bo od paru lat tenże jakoś bardziej mi pasuje. Dorosłem do tego chyba bo wcześniej to było nic tylko las, las, las... Jeżdżę z prędkością średnią 21.50 km/h i wcale się nie chwalę, bo i nie ma czym :) .Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Styczeń4 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień4 - 0
- 2014, Lipiec8 - 0
- 2014, Czerwiec5 - 0
- 2014, Kwiecień6 - 0
- 2014, Marzec9 - 0
- 2014, Luty3 - 0
- 2014, Styczeń3 - 0
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Lipiec12 - 0
- 2013, Czerwiec21 - 0
- 2013, Maj10 - 0
- 2013, Kwiecień12 - 3
- 2013, Marzec2 - 0
- 2012, Sierpień15 - 0
- 2012, Lipiec8 - 0
- 2012, Czerwiec10 - 2
- 2012, Maj7 - 1
- 2012, Kwiecień18 - 37
- 2012, Marzec11 - 14
- 2012, Luty2 - 0
- DST 28.30km
- Czas 01:24
- VAVG 20.21km/h
- VMAX 30.02km/h
- Sprzęt Pokrak
- Aktywność Jazda na rowerze
23.04.2012 - Pokrak nad Bałtykiem - dzień 1
Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0
Przyszedł kolejny, tydzień, przyszła i kolejna podróż służbowa - tym razem zagnało mnie do Trójmiasta. Około 16:00 dotarłem do hotelu, położonego praktycznie na granicy Sopotu i Gdyni - zameldowałem się, przebrałem, wyjąłem Pokraka z samochodu i ruszyłem naprędce wykombinowaną trasą - stwierdziłem że przetestuję nadmorską ścieżkę rowerową, i może pokręcę się trochę po Gdańsku, w zależności od chęci i pogody (tego dnia trochę padało po drodze, więc choć w Trójmieście pogoda była super, to byłem nieufny - i słusznie, jak się później okazało).Jak się okazało, nadmorska ścieżka to jak na moje standardy po prostu bajka - na przeważającej długości asfaltowa bądź z niefazowanej kostki, nieźle oddzielona od ruchu pieszego, dość równa i szeroka... Są co prawda odcinki trochę gorsze (okolice molo w Sopocie - fazowana drobna kostka i ludzie pałętający się po ścieżce), ale i tak opadła mi szczęka... poczułem się trochę jak za dawnych czasów na studiach w Sztokholmie, choć do tego poziomu infrastruktury rowerowej Trójmiasto jeszcze nie ma lotów - widać jednak tendencję w kierunku stosowania dobrych rozwiązań:)
parę fotek:
Pogoda na początku wypadu była świetna - słońce, trochę chmurek, chłodny wiaterek od morza. W pewnym momencie jednak zauważyłem nadciągającą od zachodu czarną chmurę, a wiatr zmienił kierunek i widocznie się wzmógł. Mając na uwadze brak błotników na wyposażeniu Pokraka, zacząłem rozglądać się za jakimś ciekawym miejscem do przeczekania ulewy - traf chciał,że akurat dojechałem do Nabrzeża Zbożowego, przystani promowej naprzeciwko Twierdzy Wisłoujście.
Tam zauważyłem kusząco wyglądającą wiatę:
Wprowadziłem do niej rower, i rozsiadłem się na ławeczce, dosłownie w momencie kiedy rozpoczęła się ulewa. Zadowolony że udało mi się znaleźć takie fajne miejsce, czytałem sobie w Wikipedii o widocznej po przeciwnej stronie kanału Twierdzy Twierdza Wisłoujście - Wikipedia, kiedy... zaczęło być mi dziwnie mokro w tyłek.
Jak się okazuje, wiata (mająca być jednym z elementów systemu tramwaju wodnego w Gdańsku) w której się schroniłem jest ładna i nowa, ale jej projektant w pędzie za estetyką zapomniał o funkcjonalności. Po pierwsze, zadaszona jest tylko środkowa część wiaty - boczne "daszki" z aluminiowych profili mogą chronić ewentualnie jedynie przed słońcem, a i to nie zawsze:
Po środku dach jest szczelny, nie można tego jednak powiedzieć o tylnej ścianie wiaty - z racji na kwadratowe otwory wycięte w blasze w środku jest owszem, więcej światła, ale jako że po ścianie spływa woda z dachu to ławka w ciągu chwili robi się całkowicie mokra, a wraz z nią tzw. DE nieuświadomionego użytkownika:
Dodatkowo - w wiacie hula wiatr, gdyż nie ma żadnej bariery od strony morza (a z rozmowy z moimi współwiatowiczami wiem, ze stamtąd najczęściej wieje) - prostym rozwiązaniem byłaby ściana ze szkła, którego we wiacie jest dość, ale nie tam gdzie trzeba. Poza tym skrzynka z bezpiecznikami oraz cześć lamp diodowych oświetlających wiatę jest bezpośrednio narażona na opady deszczu - przesunięcie ich o pół metra (pod dach) załatwiłoby sprawę.
Rozumiem że tak skrzynka, jak i lampy są wodoodporne, ale hmm... skoro można je dodatkowo zabezpieczyć to czemu nie?
Ostatnią kwestią jest monitoring - z moich oględzin wynika, że objęte jest nim wszystko, oprócz wnętrza wiaty... Na mój rozum nie ma w tym za grosz sensu.
Słowem - fuszerka. Ładna i stylowa, ale fuszerka. Za całkiem chyba niezłe pieniądze, bo materiały użyte do wybudowania wiaty wydają się być dobrej jakości. Nie rozumiem, czemu nie można byłoby zaprojektować wiaty która jest i reprezentacyjna, i funkcjonalna...
Nie wiem, czy wiata jest już odebrana przez nadzór inwestorski - jeśli nie, to może jeszcze jest szansa coś w niej zmienić - w tej chwili jest niestety typowym "triumfem formy nad treścią", a w przypadku takiego obiektu to raczej nie powinno mieć miejsca...
Ok, dość trucia :) - na koniec jeszcze kilka fotek:
I trasa:)