Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzę ja, czyli kotu z Warszawy. Mam przejechane 7071.15 kilometrów, głównie po asfalcie, bo od paru lat tenże jakoś bardziej mi pasuje. Dorosłem do tego chyba bo wcześniej to było nic tylko las, las, las... Jeżdżę z prędkością średnią 21.50 km/h i wcale się nie chwalę, bo i nie ma czym :) .
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kotu.bikestats.pl
  • DST 38.80km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 15.73km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Czarny Stefan
  • Aktywność Jazda na rowerze

27.04.2012 Roztocze dzień 1 - rozgrzewka

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 02.05.2012 | Komentarze 15

W tym roku długi majowy weekend nastał dla nas (czyli dla mnie i Ani), trochę wcześniej niż dla większości społeczeństwa, za to skończył się znacznie wcześniej - z racji możliwości urlopowych mogliśmy sobie pozwolić jedynie na 3 dni wypoczynku, biorąc wolne w piątek 27go i wracając do pracy 30go kwietnia.
Wiedzieliśmy o tym oczywiście znacznie wcześniej, więc zawczasu zaplanowaliśmy sobie wyjazd rowerowy na Roztocze, taki typu "mieszkamy w 1 punkcie i krążymy wokół niego" - nie jest to nasz ulubiony typ wyjazdu, ale jak to mawiają: "lepszy rydz...".
Wyjechaliśmy z domu rano, ok. 6:30 w piątek, po załadowaniu do blaszaka dwóch rowerów i bagaży. Jako że długi weekend jeszcze oficjalnie się nie zaczął, wyjechaliśmy z miasta bez najmniejszego problemu i jadąc sobie niespiesznie (oszczędzaliśmy paliwo;), robiąc w Lublinie zakupy itp. dotarliśmy na kwaterę około 12:00. Tam, po szybkim rozładunku gratów doprowadziłem rowery do stanu używalności i po krótkich konsultacjach z naszym gospodarzem (co by tu można zobaczyć) ruszyliśmy w trasę.


Naszym celem był Józefów, niewielkie miasteczko liczące 3000 mieszkańców - w jego okolicy można odwiedzić kilka turystycznych atrakcji, w tym potężny kamieniołom, i to on był naszym głównym celem.
Do Józefowa dojechaliśmy mało uczęszczanymi asfaltami - okazjonalne tiry na drodze nr 849 okazały się mniej upierdliwe niż jej jakość. Doraźnie łatany asfalt ma już najlepsze lata ewidentnie za sobą, a konieczność ciągłego patrzenia pod przednie koło trochę zmniejszyła nam i przyjemność z jazdy, i średnią. I pomyśleć że bezpośrednio po wyjeździe z kwatery trafiliśmy na drogę lokalną typu "unijna perfekcyjna" - płaską jak stół. Naiwnie myśleliśmy że droga wyższej klasy będzie co najmniej tej jakości :)
Po drodze natknęliśmy się na cmentarz partyzancki w Osuchach - leży na nim około 300 partyzantów Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej, poległych w dniach 25-26 czerwca 1944 roku. Była to największa bitwa partyzancka stoczona na terenie Lubelszczyzny podczas II wojny światowej.



Po dotarciu do Józefowa pokręciliśmy się chwilę po mieście, szukając drogi do kamieniołomu i cykając kilka fotek:
Ratusz


Rynek, czyli moim skromnym zdaniem pieniądze wydane na bezdurno - prawie zero cienia i zieleni, na tej patelni nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przebywał dłużej niż to konieczne...


Pomnik na rynku


XIX-wieczny kościół parafialny


W końcu dotarliśmy do kamieniołomu - zajmuje on wydrążone wzgórze kilkaset metrów na wschód od miasta. Widoczna na fotkach wieża widokowa była niestety zamknięta - trochę szkoda, widok z niej musi być rewelacyjny.








Po zrobieniu rundki po kamieniołomie ruszyliśmy w drogę powrotną, po drodze zahaczając o jeden z józefowskich zalewów - wygląda na całkiem miłą miejscówkę do plażowania, jeśli ktoś lubi takie zabawy... My stwierdziliśmy że cykamy fotkę i jedziemy dalej :)


Z Józefowa ruszyliśmy na zachód, nawijając kilka kilometrów asfaltem, z dobrym tempem. Na kwaterę zamierzaliśmy wrócić drogą przez las, przekraczając niedaleko kwatery rzekę Tanew, tak więc zgodnie ze wskazaniami GPSa po ok 10 kilometrach jazdy szosą odbiliśmy na polną szutrówkę. Z początku jechało się całkiem spoko, mimo wąskich opon:


Zaorane pola wokół nas wyglądały jak pustynia spalona słońcem, choć przecież upał zaczął się (z naszej perspektywy) dopiero poprzedniego dnia:


W momencie wjazdu do lasu droga zmieniła się w leśny dukt, na oko dość uczęszczany, ale cholerycznie piaszczysty - ten kilkukilometrowy odcinek pokonaliśmy na przemian jadąc i pchając rowery, grzęznące w grubej warstwie piachu. O dobrej średniej na tej wycieczce mogliśmy już zapomnieć :)



W końcu dotarliśmy do mostu na Tanwi. Tam chwilę odpoczęliśmy, bo miejsce było nad wyraz urokliwe, po czym (z pewną ulgą) wjechaliśmy na asfalt, który po około 2 kilometrach doprowadził nas do kwatery.

Tanew


Krzyż przydrożny obok mostu - podczas wyjazdu często widywaliśmy takie właśnie pięknie przybrane krzyże, widać że lokalni mieszkańcy o nie dbają. Miło widzieć, że nie mają własnego otoczenia totalnie w... nosie, tak jak np. na Mazowszu (vide śmieci na poboczach i w lasach - na Roztoczu niczego takiego nie widzieliśmy, przynajmniej nie w skali takiej jak spotyka się w centralnej Polsce).





Kategoria Do 50 km, Wycieczka



Komentarze
ememka
| 14:04 środa, 2 maja 2012 | linkuj No tak z latwoscia dostepu do telefonu wiezionego w kieszeni musze sie zgodzic. Ostatnio tez zaprzestalam jezdzci z lustrzanka, bo za ciezka, za duza no i trzeba sie nakombinowac zeby zrobic zdjecie;) teraz jezdze z takim malym aparaciekiem w kieszeni:)
kotu
| 13:29 środa, 2 maja 2012 | linkuj No nie zawsze to HTCowe cudo złapie ostrość perfekcyjnie, musi mieć optymalne dla siebie warunki świetlne. Za mało światła - ryfa. Za dużo - też ryfa, tak jak np. na zdjęciu Stefana w piachu - takie dziwne zamglenie wychodzi. Spróbuję pokombinować jeszcze z fixem w photobucket, może będzie lepiej.
A co do aparatu to smartfołn ma nad nim jedną (dla mnie duzą) przewagę - łatwiej trzymać go w kieszeni, wyjąć w trakcie jazdy itp. Robienie zdjęć trwa znacznie krócej, przez co więcej ich robię, bo mine nie wkurza strata czasu. Jak woziłem aparat to z takiej wyceczki przywoziłem 2-3 zdjęcia :)
ememka
| 13:16 środa, 2 maja 2012 | linkuj Nie to nawet nie to, ale jakies takie nieostre, albo jakby mialy slaba rozdzielczosc?
Ja bez aparatu na zadna wycieczke nie ruszam;)
kotu
| 13:09 środa, 2 maja 2012 | linkuj No niestety, prześwietlone niebo w lesie itp... wiem o co chodzi :( konstruktywną krytyke przyjmuje i obiecuję poprawę :) jak nie zapomnę :P
ememka
| 12:58 środa, 2 maja 2012 | linkuj Ach co ta technika z nami robi:) szkoda ze nie miales normalnego aparatu, bo niektore z tych zdjec neistety sa slabe :( ale dzieki za link ;)
kotu
| 12:43 środa, 2 maja 2012 | linkuj @ ememka - no niestetyż, tutaj mój "aparat fotograficzny" marki HTC położył sprawę - jestem ostatnio leniwy i fotki robię smartfonem bo nie chce mi się aparatu wozić, wstyd się przyznać...
Nawet po powiększeniu tekst jest nieczytelny. Ale może to pomoże:
http://www.ejozefow.pl/images/zdjecia_inw_gminne/szlaki_turystyczne/sgrs_18_01_2011/folder/fsgrs.pdf
:)
ememka
| 12:10 środa, 2 maja 2012 | linkuj fajne tereny, na Roztoczu niestety nigdy nie bylam :(
Poczytalabym sobie te tablice o szlaku geoturystycznym, ale nie mozna jej powiekszyc:(
kotu
| 11:59 środa, 2 maja 2012 | linkuj Dzięki serdeczne za szczegółowe info, zaraz napiszę do gościa.
Pozdrawiam!
stamper
| 11:54 środa, 2 maja 2012 | linkuj Ja kupowałem u tej osoby, ale z tego co widzę to obecnie nie ma na sklepie tych haków. Być może będzie je miał w najbliższym czasie. Ja kupowałem u niego dwa razy (w sumie 3 sztuki), raz też już ich nie miał ale po około tygodniu pojawiły się znowu. Możesz do niego napisać, bardzo miły gość. Na hak czekałem dosłownie jeden dzień. Wysłał mi dwukrotnie tego samego dnia co kupiłem i następnego miałem przesyłkę u siebie.
http://allegro.pl/hak-do-ramy-alu-i-amoeba-re-hussar-mtb-i2210201666.html

Ty masz model model z roku 2011, ja miałem z 2009 (teraz jeździ teraz na nim mój kolega) i obecnie śmigam na modelu z 2010, oba mają takie same haki, więc myślę, że i Twój jest taki sam. Dla pewności sprawdź to sobie jeszcze.

Obecnie widzę ten hak tylko u jednej osoby na allegro:
http://allegro.pl/hak-do-ramy-alu-amoeba-duncon-da-bomb-orange-i2309400007.html
ale cena jest sporo większa, napisz więc do tamtego gościa (wyślij mu link z tym hakiem), on Ci powinien szybko odpisać czy będzie miał je jeszcze na stanie.

Pozdrower

kotu
| 11:34 środa, 2 maja 2012 | linkuj Jeśli możesz to rzuć mi linka do tego haka, za te pieniądze mieć go w zapasie nie zaszkodzi. Ja co prawda duże wyprawy robię raz, max 2 razy w roku, bo oczywiście brak czasu, ale tak jak mówię, strzeżonego...
Co do wagi Stevensów, szczególnie w wersji Lite, to masz pełną rację :) mój wraz z lemondką Tranz-X i po wymianie kierownicy na ultralekkie KCNC (i lemondka i kiera używki, zresztą sam rower też był kupiony na alle, tyle że jak miał 100km przejechane to wszystko...) waży równe 14 kg. Nie widziałem lżejszego trekkinga z takim wyposażeniem i w tym rozmiarze ramy (24''). Nowego bym w życiu nie kupił - nie miałbym kasiory... 1000euro, masakra.
stamper
| 10:53 środa, 2 maja 2012 | linkuj Ja jestem fanem tej marki głownie za jej malowanie (żadnych krzykliwych barw), osprzęt i wagę (trekingi). Boli trochę cena za nowe ale ja i tak praktycznie zawsze kupuję używki.

Też jeżdżę z lemondką i uważam, że ten rower świetnie połyka km. Mnie do zakupu tej bryki przekonała również geometria, bardzo podobna do mojej starej meridy speeder (idealny dla mnie rower). Stevensy będą coraz popularniejsze bo coraz więcej tych rowerów można spotkać na alledrogo. W Krakowie jest ich może ciut więcej bo mamy tu ich przedstawiciela na Polskę. Jak jeździsz długie trasy to zakup sobie dodatkowy hak przerzutki. Ja przedostatnio jadąc właśnie na Roztocze (początek marca) połamałem hak i nigdzie tam nie mogłem takiego zakupić. Myślałem, że to specyfika "zadupia" (Zamość, Tomaszów Lubelski, Józefów) ale w niby nie zadupiowym Krakowie również miałem z tym problem.

Jeśli nie masz zapasu to mogę ci podesłać linka to gościa z allegro u którego kupowałem haki dla siebie (jakieś 25 zeta z wysyłką wychodziło).

A co do Roztocza i okolic to chętnie doradzę następnym razem.

Pozdrawiam
kotu
| 10:04 środa, 2 maja 2012 | linkuj O widzisz, czyli nie tylko my mieliśmy takie odczucie co do tego rynku - brak żulików to jakiś tam sukces, ale... mam wrażenie że drogo to wyszło, i nie mówię tu tylko o pieniądzach...
Co do oferty oprowadzenia nas po okolicy - nie złożyło się tym razem, ale piękne dzięki :) kiedy będziemy planowali powrót w tamte okolice (a na pewno tak będzie, bo pięknie tam u Ciebie) to będę się odzywał - może się uda skoordynować wspólna wycieczkę.
A czarny Stefek to do tej pory najlepszy sprzęt na jakim jeździłem - wiadomo że żaden rower sam nie pojedzie, ale ten momentami sprawia wrażenie jakby naprawdę pomagał:) rama ma taka geometrię, że w zakręty składa się jak szosówka, jeszcze w połączeniu z lemondką to prawdziwy połykacz kilometrów. Marka jest u nas rzeczywiście mało znana, w ogóle się tych rowerków nie widzi, tak że pewnie w trasie byśmy się poznali po rowerach:)
stamper
| 09:19 środa, 2 maja 2012 | linkuj Józefów to moje rodzinne miasteczko gminne, pochodzę z miejscowości położonej 3.5 km od Józefowa. Mieszkałem tam prawie 20 lat i mogę potwierdzić, że ten obecny ryneczek to masakryczna porażka, zgadzam się, że wywali mnóstwo kasy na marne. Wcześniej był tam naprawdę przyjemny klimacik z kwitnącymi drzewami (o tej porze roku), małymi alejkami i sporą ilością ocienionych ławek. Naprawdę można było tam miło spędzać czas. Był jednak pewien minus tego "ukrycia i zacienienia", przesiadywało tam sporo miejscowych żuli. Obecnie raczej się ich tam nie widuje, po pierwsze za gorąco, po drugie nie ma się gdzie ukryć przed stróżami prawa.

Kurde dwa dni wcześniej byłem na Roztoczu, oprowadziłbym Was trochę i wskazałbym Wam lepszą, mniej piaszczystą trasę po puszczy solskiej. Co do roztoczańskich asfaltów to w gminie Józefów i okolicach są one jednymi z najgorszych w tamtym rejonie hehe. Zrobiłem po nich ładne kilkadziesiąt tysięcy km a mimo to dalej klnę gdy tylko się tam od czasu do czasu pojawię.

Ps.
Mam takiego samego "Stefana", tylko model o rok starszy, to była dopiero ironia jakbyśmy się gdzieś spotkali na trasie, te rowery nie są jeszcze zbyt popularne w naszym kraju.

Pozdrower
kotu
| 08:51 środa, 2 maja 2012 | linkuj Nie bój bidy, wiem jak świat działa... co do tego to nie miałem żadnych wątpliwości ;)
Po co wydać kasę na coś "dla ludzi", pierdykniem kostkie i bedzie pięknie, po miastowemu...
lukasz78
| 08:32 środa, 2 maja 2012 | linkuj Się czepiasz, może i na rynkowej patelni nikt nie będzie przebywał, ale za to zaprzyjaźniona firma zarobi na tzw. rewitalizacji :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa aucza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]