Info
Ten blog rowerowy prowadzę ja, czyli kotu z Warszawy. Mam przejechane 7071.15 kilometrów, głównie po asfalcie, bo od paru lat tenże jakoś bardziej mi pasuje. Dorosłem do tego chyba bo wcześniej to było nic tylko las, las, las... Jeżdżę z prędkością średnią 21.50 km/h i wcale się nie chwalę, bo i nie ma czym :) .Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Styczeń4 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień4 - 0
- 2014, Lipiec8 - 0
- 2014, Czerwiec5 - 0
- 2014, Kwiecień6 - 0
- 2014, Marzec9 - 0
- 2014, Luty3 - 0
- 2014, Styczeń3 - 0
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Lipiec12 - 0
- 2013, Czerwiec21 - 0
- 2013, Maj10 - 0
- 2013, Kwiecień12 - 3
- 2013, Marzec2 - 0
- 2012, Sierpień15 - 0
- 2012, Lipiec8 - 0
- 2012, Czerwiec10 - 2
- 2012, Maj7 - 1
- 2012, Kwiecień18 - 37
- 2012, Marzec11 - 14
- 2012, Luty2 - 0
- DST 12.00km
- Czas 00:50
- VAVG 14.40km/h
- VMAX 39.80km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
20.08.2012 Wieczorna pętelka z Ojcem
Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0
Średnia bidna jak fiks, ale Ojciec wsiadł na rower pierwszy raz od kilkunastu lat, więc nie chciałem go przeciążać. Pierwsze koty za płoty :) Kategoria Do 50 km
- DST 18.30km
- Czas 00:45
- VAVG 24.40km/h
- VMAX 37.70km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
20.08.2012 Do roboty i z powrotem
Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 0
Gorącoooooooooooo... Nawet rano, choć tu jeszcze da się od biedy strzymać. Po południu - masakra. Do domu dojechałem totalnie przegrzany i wyschnięty na wiór, bo nie miałem wody w bidonie. Żeby podczas czysto tranzytowych nie dalekich przejazdów trzeba było o tym pamiętać?!- DST 81.90km
- Czas 04:14
- VAVG 19.35km/h
- VMAX 58.70km/h
- Podjazdy 970m
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
12.08.2012 Wokół Tatr - dzień 2
Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 0
Opis i zdjęcia coming soon... :) Kategoria 50 - 100 km, Wyprawa
- DST 123.60km
- Czas 05:43
- VAVG 21.62km/h
- VMAX 64.30km/h
- Podjazdy 1260m
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
11.08.2012 Wokół Tatr - dzień 1
Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 0
Tytułem wstępu: jakieś 2 lata temu, podczas weekendowego wyjazdu narciarskiego na Słowację zrodził się w mojej głowie pomysł przejechania rowerem trasy prowadzącej dookoła Tatr. Na tamten moment stwierdziłem jednak że nie dam pewnie rady tego zrobić, że może pomyślę o tym na wiosnę...a później oczywiście pojawiły się inne koncepcje i tym samym inne wycieczki i wyprawki, a Tatry siedziały mi gdzieś tam z tyłu głowy, opatrzone adnotacją "mooooże kiedyś" ;) Było tak również z prozaicznego powodu - brak chęci do przejechania tej trasy wśród moich rowerowych znajomych. Samemu, jak stwierdziłem, pchać się tam nie chcę.A w tym roku, kiedy napomknąłem o temacie mojemu kumplowi Tomkowi z Nowego Targu, okazało się że koncepcja mu się podoba :) kując żelazo póki gorące, ustaliliśmy termin i mimo pewnych problemów organizacyjnych zgodnie z planem dotarłem do NT w piątek wieczorem. Tomek do tego czasu pożyczył od kumpla rower trekkingowy odpowiedni na "asfaltową" pętlę - sam ma "górala", który jakkolwiek świetny w terenie, na szosie pewnie sprawdziłby się średnio.
W sobotę wstaliśmy około 5:30 - szybkie śniadanie, pakowanie sakw i ruszyliśmy.
Poranek przywitał nas temperaturą około 10st. C. i lekką mżawką, ale wierząc w to że będzie lepiej pedałowaliśmy w dość dobrym tempie drogą w stronę Bukowiny Tatrzańskiej i Jurgowa, po drodze robiąc drobne zakupy w jednym ze sklepów i rozgrzewając się odpowiednio na (na razie niezbyt długich, choć czasami dość ostrych) podjazdach. W Jurgowie mżawka "odpuściła", i choć poza tym nie rozpogadzało się ani trochę, to wystarczyło aby przyjemność z jazdy znacznie wzrosła :) Po przejechaniu mostu na Białce rozpoczęliśmy pierwszy większy podjazd, na razie dość łagodny. Po przekroczeniu granicy stromizna wzrosła znacząco, i pojawiły się pierwsze "agrafki", ale cały podjazd na Ždiarskie sedlo (Zdziarską przełęcz, 1081 m. npm) udało się bez dużego problemu podjechać, co dobrze rokowało na dalszą część wyprawy. Nagrodą za wysiłek był rewelacyjny, ponad dwunastokilometrowy zjazd, aż za miejscowość Ždiar. Tomek przy tej okazji wykombinował sposób na szybkie zjazdy pożyczonym trekkingiem, który był wyposażony w typowo "górskie" przełożenia, i pedałowanie powyżej prędkości 30 km\h mijało się na nim z celem - usiadł na sakwach, mając siodełko pod brzuchem ;) Dojechał tak do 62 km/h, a ja goniąc go dokręciłem do największej prędkości całego wyjazdu, 64,3 km/h. Widoków za specjalnych nie mięliśmy, ale coś tam było widać...
Za Ždiarem napotkaliśmy piękną ścieżkę rowerową, wykonaną w co najmniej niemieckich standardach, ale przejechaliśmy nią raptem paręset metrów - nasza trasa odbijała w prawo, w stronę Tatrzańskiej Łomnicy. Jako że mieliśmy motywację w postaci zaplanowanego przystanku na kawę w tej właśnie miejscowości, podjazd do niej poszedł nam bardzo dobrze, a że do samej Łomnicy droga wpada przyjemnym zjazdem to w ogóle była pełnia szczęścia:) Po wypiciu dobrej kawki ruszyliśmy dalej. Droga praktycznie cały czas wznosiła się, jednak na tyle łagodnie że ciągły podjazd nie zmasakrował nas (czego się szczerze mówiąc obawiałem), choć było kilka dość ciężkich odcinków. Na koniec jeszcze przez pomyłkę nawigacyjną dołożyliśmy sobie kilkadziesiąt metrów w pionie, podjeżdżając pod Nové Štrbské Pleso, i tym samym osiągając najwyższy punkt wyjazdu, 1309 m. npm.
Po pierwszym odcinku zjazdu (z powrotem do głównej drogi) zdecydowaliśmy się ubrać na siebie właściwie wszystko co mieliśmy - temperatura mocno spadła, a na dodatek zaczął siąpić deszcz. To trochę pomogło, ale tylko na chwilę - po kilkuset metrach wjechaliśmy w ścianę deszczu. Na szczęście kurtki nam nie przemokły, ale spodni przeciwdeszczowych nie mięliśmy, więc po krótkiej chwili od pasa w dół byliśmy mokrzy do nitki, włącznie z jeziorkami w butach. Przy zjeździe z prędkością przekraczającą często 40 km/h, bez możliwości rozgrzania się, przyjemność była średnia. Po jakimś czasie jednak zjazd wypłaszczył się trochę, prędkość spadła poniżej 30 km/h i można było trochę rozgrzać się, pedałując. W niesłabnącym deszczu i przy mocnych podmuchach przeciwnego wiatru przejechaliśmy przez Liptowski Hradok, a później dość uczęszczaną szosą do Liptowskiego Mikulasza. Tam znaleźliśmy w kolejności: pizzerię, nocleg pod dachem (mieliśmy namiot i śpiwory, ale w tych warunkach stwierdziliśmy że olewamy biwakowanie) i bar z dobrym piwem:)
Ogólnie biorąc - trasę tego dnia oceniam jako rewelacyjną (fajne podjazdy i dłuuuuugie zjazdy), i z potencjałem na niesamowite widoki po drodze. Gdyby jeszcze nie dopadł nas ten deszcz ten deszcz i przejmujące zimno na ostatnich 40 km trasy...no ale takie życie ;)
Fotek z tego dnia jest b. mało (pogoda), ale postaram się coś wybrać i wrzucić.
Kategoria Powyżej 100 km, Wycieczka
- DST 17.80km
- Czas 00:44
- VAVG 24.27km/h
- VMAX 37.00km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
08.08.2012 Do roboty i z powrotem
Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 08.08.2012 | Komentarze 0
Standard. Dom - praca - dom. Rano było przyjemnie chłodno - po południu zresztą też, ale we znaki dawał się mocny wmordewind niestety. Dzisiaj miałem zero mocy, więc (zgodnie z planem zresztą) odpuszczam wieczorny trening i się luzuję. To jest plan! ;)- DST 41.80km
- Teren 4.00km
- Czas 01:28
- VAVG 28.50km/h
- VMAX 39.50km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
07.08.2012 Wieczorny trening
Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 07.08.2012 | Komentarze 0
Dzisiaj miałem po prostu pokręcić sobie całkiem relaksowo, bo przed wyjściem z domu czułem brak mocy. Po paru kilometrach rozgrzałem się, noga zaczęła podawać, i stwierdziłem że jednak spróbuję mocniej pocisnąć. Przy okazji zmodyfikowałem trochę trasę - wyszła kilka km dłuższa niż planowałem, ale mimo to udało mi się utrzymać fajne tempo.Po dojechaniu do domu ledwo wniosłem rower te kilka pięter ;) Padam na ryj, znaczy nie obijałem się ;)
- DST 36.40km
- Teren 4.00km
- Czas 01:17
- VAVG 28.36km/h
- VMAX 40.80km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
06.08.2012 Nocny rower - powtórka z rozrywki
Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · dodano: 06.08.2012 | Komentarze 0
Powtórka ostatniej trasy, z wyłączeniem odcinków "omyłkowych" - na długim odcinku wiatr w pyszczysko, i temperatura na poziomie 28-29 st. C... lekko nie było. Średnia wyszła bardzo satysfakcjonująca w tych warunkach (nawet minimalnie lepsza niż ostatnio), ale apetyt rośnie w miarę jedzenia:)Kumpel z którym planowałem pętelkę dookoła Tatr zrobiła sobie kuku w nogę, i nie wiadomo czy się wykuruje do weekendu. No nic, trzeba być dobrej myśli. Może uda się pojechać, zaczynając nie w piątek, a w sobotę.
Kategoria Do 50 km, Nocny rower, Trening
- DST 37.30km
- Teren 4.00km
- Czas 01:19
- VAVG 28.33km/h
- VMAX 40.80km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
04.08.2012 - Ekspresowy nocny rower :)
Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 0
Rowerowe zakończenie dnia - udało się wykręcić całkiem niezłą średnią. Na takim dystansie, to chyba moja życiówka :)Jednego mogę być pewny - na płaskim i na lekko moc jest. Muszę zrobić jeszcze ze 2 takie treningi przed planowaną na piątek i sobotę pętlą dookoła Tatr. Tam będzie troszku pod górę i z bagażem (niby lekkim), więc to zupełnie inny poziom wyzwania, ale trzeba przynajmniej postarać się przygotować najlepiej jak się da ;)
Kategoria Do 50 km, Nocny rower, Trening
- DST 7.14km
- Czas 00:17
- VAVG 25.20km/h
- VMAX 40.80km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
03.08.2012 Do rodziców na herbatkę i z powrotem (naokoło)
Piątek, 3 sierpnia 2012 · dodano: 03.08.2012 | Komentarze 0
Wieczorny krótki wypad - wieczorem trochę chłodniej, nareszcie. Więc do domu się specjalnie nie spieszyłem, i dokręciłem te marne parę km "na bezdurno" ;) Kategoria Do 50 km, Nocny rower
- DST 18.90km
- Czas 00:48
- VAVG 23.62km/h
- VMAX 36.80km/h
- Sprzęt Czarny Stefan
- Aktywność Jazda na rowerze
03.08.2012 Do roboty i z powrotem
Piątek, 3 sierpnia 2012 · dodano: 03.08.2012 | Komentarze 0
W drodze powrotnej - deszcz i wiatr w pyszczysko. Ale nie narzekam, chłodno było:)Poza tym - wyprzedziłem gościa na szosówce, ale nie mam się czym chwalić: działał tu casus "Ferrari na polskich drogach" - gość musiał zwalniać na każdym przejeździe i w ogóle wyglądał na dość nieszczęśliwego jadąc po fazowanej kostce... Ja od jakiegoś czasu choruję na szosę, ale dzisiejsze spotkanie poniekąd potwierdza moje przypuszczenia, że w naszych warunkach taki rower jest mało życiowy. Szkoda :/